wtorek, 10 września 2013

W drodze do i w Scanno

Abruzja jest jednak piękna, tylko trzeba wjechać w jej głąb. Zweryfikowałam swój osąd i wróciłam oczarowana górskimi terenami, a na końcu miasteczkiem Scanno. Obok jest drugie - Villalago (a pomiędzy nimi śliczne jezioro), ale na pojechanie tam nie starczyło nam już czasu. Po zjeździe z autostrady ok. 10 km jedzie się bardzo krętymi, wąskimi i niebezpiecznymi drogami, dlatego woleliśmy wracać, kiedy będzie jeszcze jasno. Zwłaszcza, że naszym towarzystwem w drodze byli sami tubylcy, czyli szaleni kierowcy :)
Rejon Scanno nie jest jednak miejscem na nasze dłuższe zamieszkanie, bo jest tam już po prostu dosyć chłodno i będzie coraz chłodniej. Z naszego miejsca do Scanno przejechaliśmy w półtorej godziny i podczas tej drogi temperatura spadła o dokładnie 10 stopni :) Niesamowite. Wjeżdżaliśmy coraz wyżej i z 30 stopni zrobiło się 20.
Ale grzechem byłoby uznać tę wycieczkę za zmarnowany czas. Tam jest przeeeepięęęknie! 
Przerywam na chwilkę, bo właśnie na naszym tarasie pojawił się jakiś wiejski, rudy kot :) Nasze mieszkanko mieści się na wyższym poziomie, wchodzi się do niego po schodkach - na prawo jest duży taras, a na lewo wchodzi się do domu. Ja siedzę teraz w kuchni, która jest pierwszym pomieszczeniem. Drzwi są cały czas otwarte. Laptop stoi na drewnianym stole, tuż obok wejścia, więc widzę dużą część tarasu i górną część schodów. Piszę sobie, piszę i kątem oka zobaczyłam, że coś się rusza. Kociak stoi i patrzy (Wiki leży na kocyku w sypialni) - pewnie będziemy musieli się z nim podzielić naszą kolacją (mamy kilka małych rybek, które okazały się morszczukami, ale właśnie w takiej mniejszej niż u nas wersji - podobne do sardynek).
Wracając do Scanno - droga do tego miasteczka jest wielce malownicza, niesamowita. Obudziła się we mnie ponownie dusza prawdziwego dziennikarza albo reportera, bo wyskakiwałam z samochodu na tych krętych drogach, żeby zrobić jakieś zdjęcie :) A. z tego powodu zatrzymywał się w małych zatoczkach. Ale tak naprawdę, żeby oddać piękno tych okolic trzeba byłoby fotografować co dwie minuty i oczywiście mieć do tego talent. Ja go nie posiadam, więc oglądając poniższe zdjęcia wyobraźcie sobie, że było tam jakieś 10 razy piękniej niż na fotkach :)
Kiedy zobaczyliśmy przycupnięte skupiska kamienistych domków, momentami dosłownie jakby przyklejonych do stromych ścian gór, wiedzieliśmy, że zbliżamy się do okolic Scanno. Spacerowaliśmy tam chwilę, czułam motyle w żołądku i wieeeelką melancholię. Kamieniczki stare jak świat o ponadczasowym uroku, zero turystów, tylko Włosi, głównie panowie, w różnym wieku, siedzący przed kawiarenkami, popijający popołudniowe espresso na przemian z kieliszkiem wina albo siedzący pod murami starego kościoła i głośno debatujący o bardzo ważnych nieważnych sprawach :) Oni naprawdę mają na wszystko czas, myślą o sobie i kochają życie :)














































Z miłości do Abruzji :)




No i to tyle o Scanno i okolicach.
Czy wspominałam, że Alfredo przyniósł nam już drugą butelkę wina w prezencie ?:)


2 komentarze: