niedziela, 1 września 2013

Na początek Karyntia

Dla tych, którzy jeszcze nie wiedzą - od pewnego czasu planujemy wyjazd do Italii. Nie taki zwyczajny, wakacyjny, ale dłuższy, być może na ok. 3 miesiące. Przenosimy tam na ten czas i mieszkanie (w sensie czynności) i pracę. Główne powody to chęć przedłużenia lata, uchwycenie weny do życia, włoskie jedzenie i potrzeba pozytywnej odmiany. Na razie znaleźliśmy miejsce na dwutygodniowy pobyt na włoskiej farmie w Abruzji, nieopodal mieścinki Spoltore, całkiem blisko Pescary no i morza (8 km). Stamtąd planujemy jeździć w różnych kierunkach i szukać miejsca na dłuższy pobyt. Jeśli się uda - czyli jeśli znajdziemy coś miłego, spełniającego kilka warunków, które spełnić musi - zostajemy. Jeżeli nie, wyjazd ten potraktujemy jako typowo wakacyjny i po 2 tygodniach wrócimy.
Planujemy wyjechać w sobotę 7 września. Czeka nas do przejechania ok. 1600 km, dlatego postanowiliśmy zatrzymać się mniej więcej w połowie drogi na nocleg, czyli nie "żyłować się", jak to zwykle bywa, tylko odpocząć, przespać normalnie noc, zjeść normalny posiłek i przy okazji "zaliczyć" jakieś nowe, fajne miejsce. Padło właśnie na Karyntię, a w niej na Sankt Kanzian.
Brzmi dziwnie, ale Karyntia to kraj związkowy w południowej Austrii. Graniczy ze Słowenią, Tyrolem, Włochami, Salzburgiem i Styrią. Z wynajętego przez nas Landhausu mają rozpościerać się widoki na góry (Wysokie Taury, Alpy Karnickie, Alpy Gaitalskie - któreś z tych:)) i może nawet jeziora, których wokół jest całkiem sporo.
Korzystając ze stron booking.com i edom.pl wrzucam kilka zdjęć z miejsca, gdzie planujemy się zatrzymać na nocleg.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz