poniedziałek, 29 lipca 2013

Szerokiej drogi Skubi! :(

Szczęśliwych tras!


Żeby mogły rosnąć

Z ulubionej szkółki do ogrodu przyjechały nowości. Śliwa japońska, klon jesionolistny, pęcherznica kalinolistna, migdałek pienny, dwie róże pienne i dwie okrywowe, jedna tuja poddana zabiegom fryzjerskim. Być może o czymś zapomniałam. Tak wyglądał scubi - czyli jeszcze bardziej zielony samochód :)



Gdy pies śpi, kot harcuje :)

Na czereśni czaję się :)

Próbuję dostać się tędy do kuchni - widzę tam smakowicie tłustą patelnię :)

Nie pozwalają mi wejść - jestem bardzo tym faktem zdziwiona :)

Relaks na balkonie, w promieniach zachodzącego słońca :)

To jedno z moich ulubionych miejsc - w rogu górnego holu, pod oknem...

... za firanką :)


niedziela, 28 lipca 2013

środa, 24 lipca 2013

Przeczytajcie o Agapancie

Agapant to piękny, jedyny egzotyczny kwiat, jaki posiadam w swoim ogrodzie. Jestem z niego trochę dumna, bo żyje tu już drugi rok, a jak się domyślacie, nie jest w stanie znieść warunków naszej zimy i wymaga specjalnego traktowania i przechowywania w domu do czasu, kiedy na zewnątrz będzie już wystarczająco ciepło. Także najwygodniej uprawiać go w donicach. Pochodzi z Afryki Południowej, dlatego nazywany jest także lilią afrykańską. Posiada długie wąskie liście i bardzo specyficzne kwiatostany pręcikowe osadzone na długich, bezlistnych łodygach. Kupiłam go w zeszłym roku wiosną w stanie kwitnienia. I dbałam o niego wg wskazówek, jakie znalazłam w internecie. Czyli, gdy zrobiło się już chłodno, zabrałam go w donicy do domu, do jasnego, ale chłodnego pomieszczenia (do 8 stopni). Zaglądałam do niego co kilka tygodni, by zobaczyć, jak się ma i podlać go właśnie z taką częstotliwością. Siedział sobie tam grzecznie, kwiaty oczywiście wcześniej przekwitły, a liście nieco zżółkły. Wiosną wystawiłam go do ogrodu i dopiero wtedy przesadziłam do trochę większej donicy (kwiat ten lubi ciasnotę i przesadza się go dopiero, gdy korzenie już mocno się rozrosną i czujemy, że jest im naprawdę ciasno). Nastawiłam się na to, że raczej nie ma co liczyć na tegoroczne kwitnienie, ale pan Agapant zrobił mi miłą niespodziankę i na początku lipca wystrzelił najpierw tymi swoimi pojedynczymi łodygami, na których zaraz potem rozwinęły się śliczne, niebieskie kwiaty.
Oto on :)




A niżej jeszcze pięknie podświetlone przez słońce lilie oraz funkje. I psina, także relaksująca się w popołudniowym słoneczku.









Wycieczka do Pogorzan

Z racji koligacji rodzinnych wybrałam się na kilkugodzinną wycieczkę do Pogorzan - w celach towarzystkich, ale także kronikarskich, a raczej fotograficznych. Pogorzany to niewielka wieś w woj. małopolskim, położona prawie w całości na północno-wschodnim stoku góry Ciecień, a ta ostatnia wchodzi w skład Beskidu Wyspowego. W czasie II wojny światowej SS zamordowało tu część mieszkańców w odwecie za pomoc partyzantom (we wsi działał ruch oporu). Pochowano ich na cmentarzu w pobliskim Szczyrzycu. Niedaleko granicy wsi stoi pomnik ku czci zamordowanych, a w pobliskich Krzesławicach znajduje się Diabli Kamień wg archeologów "miejsce kultu pramieszkańców kotlinki szczyrzyckiej". Legenda głosi, że ten wielki głaz został przyniesiony przez diabła, który chciał zburzyć wznoszony przez zakonników klasztor szczyrzycki. Ale ów czart przestraszył się dzwonu na Anioł Pański i upuścił kamień właśnie w tym miejscu, gdzie leży do tej chwili. Pod kamieniem położona jest Pustelnia św. Benedykta, założona na początku XIX w.

Na pięknie położonej działce, otoczonej górami i wzniesieniami, został wyczarowany uroczy ogródek z wybujałą roślinnością.



















niedziela, 21 lipca 2013

Swojskie kulinaria :)

Placki z cukinii pieczone w ogrodzie oprócz oliwy, świeżego tymianku i czosnku, pachną wakacjami :)


W. też czeka na swoją porcję, bo jest wielką fanką cukiniowych placków :)
Trzyma się tylko w pewnym oddaleniu od gorąca grilla :)

Okiem W.

W dzisiejszy, lipcowy, przepiękny, słoneczny poranek wstałam z moją panią bardzo wcześnie (jak na nas obie), bo już o wpół do siódmej. Zrobiłyśmy obchód po ogrodzie - mam taką minę, bo pora była naprawdę nieprzyzwoita :)


Pięknie tu, wszystko rośnie i kwitnie - dużo przestrzeni do obwąchiwania :)




A poniżej moje wczorajsze "polowanie" na dwa kawały mięsa z grilla. Na pierwszym zdjęciu zbliżam się do ofiary, a na drugim, mam ją już w pyszczku :)







Na zamku w Korzkwi

O Korzkwi wspomniałam ostatnio - przy okazji któregoś ze spacerów z W. To podobno jedna z najbardziej malowniczo położonych miejscowości na Wyżynie Krakowsko-Częstochowskiej, zaledwie kilka minut jazdy samochodem od mojego domu. Lub ok. pół godziny spacerkiem. Potwierdzam i ilekroć tam jestem, zawsze o tym myślę. Chodząc do szkoły podstawowej, siedząc i drżąc na lekcjach geografii z p. L. do głowy mi nie przyszło, by skupić się szczególnie na temacie owej wyżyny, by teraz wiedzieć więcej o miejscu, w którym mieszkam :)
Wracając do samej Korzkwi. Nazwa ta pochodzi od staropolskiego określenia dużej owalnej łyżki (jej kształt kojarzono właśnie z wyniosłym wzgórzem, wokół którego w pierwszej połowie XIV w. zaczęła rozwijać się osada). Żeby jeszcze bardziej zaznaczyć piękno tych okolic wspomnę o tym, że niespełna jeden kilometr dzieli to miejsce od ślicznej Doliny Prądnika, a ok. 2 km od południowych krańców Ojcowskiego Parku Narodowego.
W Korzkwi na szczególną uwagę zasługuje zamek warowny, wzniesiony w połowie XIV w. przez Jana z Syrokomli. Powstała w ten sposób "rezydencja rodowego majątku z silnym zapleczem ekonomicznym".
Budowę zamku zakończył Zaklika z Korzkwi, a tutejsze dobra pozostawały w rękach Syrokomlitów przez 134 lata.
Cały Korzkiewski Park Kulturowy planuje się rozbudowywać - o alejki sprzyjające medytacji, ścieżki piesze i rowerowe, punkty widokowe. W zamierzeniach jest również odbudowa budynków browaru i austerii. Na tyłach parku ma powstać miniskansen, a także letnia scena, na której odbywać się mają spotkania artystyczne. A najbardziej cieszą mnie plany zrekonstruowania tamtejszych stawów, po których póki co zachowały się jedynie wgłębienia.
Na zamku w Korzkwi Victor Orwellsky napisał swój "Kod władzy".

Spacerując po dziedzińcu zamkowym i okolicach zrobiłam kilkanaście fotek.

Schowana w drzewach wieżyczka naszego kościółka, którego fotografowałam od drugiej strony na ostatnim spacerze

U podnóży zamku znajduje się ośrodek ZHP - dzieciaki spędzają wakacje w takich oto domkach między drzewami

Budynki ZHP

Dziedziniec i przedziwny korzeń, który z daleka wygląda jak wznosząca się do lotu czarownica
I jeszcze zabudowania ZHP

Zbliżamy się do zamku

Zamek od przodu

Uroczy, zarośnięty zakątek tuż przy murach zamku

Wejście do hotelu mieszczącego się w zamku

Brama zamkowa

W przejściu na dziedziniec stoi taki oto kominek

Widok z dziedzińca zamkowego

Coś takiego jak krużganki

Na dziedzińcu

Na przeciwko kominka

Pień baaardzo starego drzewa

Ścieżki wokół zamku

Las wokół zamku

Polana przyzamkowa