Nad samym jeziorem układa się, a raczej w nie wplata miasteczko Castiglione del Lago. W dużej jego części widać całe kolonie domków, sklepików itp. Ale na wzniesieniu zapuściło korzenie stare miasto, którego mury obronne przekroczyliśmy i weszliśmy do troszkę innego świata. Niby nic szczególnego, ale... uroczo. Tak właściwie delikatesowo - to znaczy, jeśli będziecie tam spacerować kiedyś głodni, będziecie mieli problem. Bowiem na uliczkach sporo jest maleńkich sklepików z wyrobami właśnie delikatesowymi, prodotti tipici. Ja wiem, co robi marketing, biorę na to tzw. poprawkę, ale jakoś tak chce się przysiąść tam i uśmiechnąć do samego otoczenia i do miłej pani, która zachęca do spróbowania maleńkich kawałków formaggi i salumi:)
Szczęściem jest żyć nie czekając na zmiany, pragnąć, by nic się nie zmieniło, a odmian szukać jedynie w podróżach. Słowa Bułhakowa: "W pierwszej chwili zakradł się do jego serca smutek i żal, ale niebawem ustąpiły one miejsca słodkawemu niepokojowi, cygańskiemu podnieceniu włóczęgi.” są trochę o mnie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz