środa, 11 września 2013

Spoltore od środka

Cały czas jest 30 stopni, ale wiatr i ciągle przemieszczające się po niebie chmury powodują, że nie męczy nas upał i pogoda wydaje się idealna. Tylko Wiki trochę narzeka, ale staram się jej stworzyć jak najlepsze warunki, czyli zamknięte okiennice w sypialni w godzinach najwyższych temperatur.
Nie pojechaliśmy jednak dziś do Chieti tak, jak to było w planach, tylko je znowu zmieniliśmy (czytaj: "zmieniłam":) Ale o tym na razie nie piszę. Wybraliśmy się po południu do centrum Spoltore, czyli tego miasteczka - wsi, w której mieszkamy, ale nasza chata jest na całkowitych jej peryferiach.

Tuż za tym klasztorem zaczyna się dość stromy zjazd w dół, który prowadzi do naszej chatki

A to i parę kolejnych zdjęć to już samo miasteczko




























Tak widać miasteczko, kiedy zjeżdżamy naszą drogą w dół

Alfredo zostawia nam prezenty...


Wędrując po Spoltore natrafiliśmy na pescheria - malutki sklepik ze świeżymi rybami i owocami morza. Tam kupiliśmy eksperymentalne owoce z morza :) Oto jeden z nich (pani sprzedająca powiedziała, że to się nazywa eicale, ale Włosi nazywają to panocchie :) Niech Was nie zmylą te ciemne plamki - to nie oczy tylko odwłok panocchie - czyli dla zmyłki wobec wrogów, na dole widać głowę, a na górze jakieś tam organy, które pewnie atakują intruza :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz