sobota, 1 czerwca 2013

Dzień 1 - Tokio

Wprawdzie japońskie pociągi to nie szwajcarskie zegarki, ale jakoś tak się nastawiliśmy, że nawet jak nie odszyfrujemy jakichś nazw stacji, to bedziemy sugerować się godziną przyjazdu. A tu niespodzianka - tutejsze pociągi też się spóźniają.
Ale nie było zaskoczenia podejściem Japończyków do kwestii pomocy - kiedy pytaliśmy się o drogę do hotelu, a oni jej nie znali - dosłownie łapali się za głowę:)
Powiem nawet, że jakoś tak zorganizowało się w kilka sekund zgromadzenie rodzinne na ulicy i rozprawiało w wielkim poruszeniu, jak tu nas doprowadzić do tego hotelu.
A potem asysta dwóch chłopaków na rowerach odprowadziła nas pod same drzwi:)

W pociągu ekspresowym z lotniska Narita do centrum wygląda tak:




Mają nawet takie zabezpieczenia bagaży podróżnych:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz