Nie przypuszczałam, że to napiszę w ciągu najbliższego czasu :) Ale napisałam i to prawda - cudny deszcz w parze z mało groźną burzą (Misiek jednak schował się pod schody). Po upalnym dniu.
I zdaje się, że już przestaje padać i się rozjaśnia.
A przed deszczem - lemoniada imbirowa albo miętowa z własnego ogródka, krewetki pieką się na grillu no i na deser czereśnie, które już wychodzą nam bokiem - ale grzech zmarnować :)
No i po kilkunastu minutach znowu słońce :)
Zwierzak wyszedł z ukrycia :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz