poniedziałek, 10 czerwca 2013

Dzień 10 - Nara i Kioto

Jesteśmy w naszej ulubionej Boulangerie Shinshindo tuż przy hotelu. Zgadliście - dziś na śniadanie zjemy jajecznicę i tosty :)
Wybieramy się dziś do Nary - miasta oddalonego od Kioto o jakieś 45 min. drogi.



Dojeżdżamy metrem, naszą już rozpracowaną trasą do głównej stacji Kioto i stamtąd łapiemy pociąg do Nary. Kursują dwa rodzaje: local i rapid, ale mimo, że rapid jedzie oczywiście szybciej i nie zatrzymuje się na wszystkich stacjach, decydujemy się na local, bo rusza wcześniej i pewnie w rezultacie będziemy na miejscu o podobnej porze.
Dziś jest pochmurno i trochę chłodniej niż wczoraj, zawróciliśmy nawet do hotelu po cieplejsze ubrania.
Przedmieścia Kioto są bardzo brzydkie. Zauważyliśmy to już wcześniej. Jakieś hale, a budynki mieszkalne wyglądają jak przemysłowe. No i wszędobylskie, grube, zwisające i, wydawać by się mogło, poplątane druty wysokiego napięcia. Ścisk i ponure kolory.




Jak się okazało Nara to miasteczko takich oto zwierzaków, których były tam tabuny. Kręcące się wśród ludzi lub przechadzające się między drzewami.














Samo miasteczko to takie typowo turystyczne miejsce z jedną główną ulicą z bazarkami, które odróżniało od naszych to, że zamiast np. ciupag czy bursztynów i muszelek, wystawione były przedmioty do kaligrafii, wachlarze i dmuchane jelonki na kółkach :)




Dopiero, gdy weszliśmy w rejon parku rozpoczął się szlak świątyń na przemian shinto i buddyjskich.




Świątynia Kofukuji.








Świątynia Todaiji.









Ten budynek to największa drewniana konstrukcja na świecie (wg lokalnego przewodnika).






Świątynia Tamukeyama Hachimangu.



W pewnym momencie natrafiliśmy na pełen klimatu barek serwujący zupy japońskie, ale w trochę innym, lżejszym wydaniu, niż jedliśmy dotąd. Skusiliśmy się, bo jak już się pewnie zorientowaliście, to jedna z nielicznych, jadalnych dla nas potraw tutaj.










A na koniec zaliczyliśmy Kasuga Taisha Shrine. Droga do tej świątyni jest obstawiona dwoma tysiącami kamiennych latarni, takimi, jak na zdjęciu poniżej.



Atu - beczułki na świętą sake, wytwarzaną w świątyni.





Teraz siedzimy na dworcu Nara i czekamy na powrotny pociąg do Kioto. Poźnym popołudniem planujemy powałęsać się po sąsiadującym koło naszego hotelu pasażu.
Na więcej - po dzisiejszej długiej wędrówce, nie będziemy mieć chyba sił.

Pasażowa wytwórnia ciasteczek :)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz