niedziela, 9 czerwca 2013

Dzień 9 - Kioto

Dziś rano wybraliśmy się do katolickiego kościoła, który dziwnym zbiegiem okoliczności znajduje się blisko naszego hotelu. Oczywiście specjalnie wybraliśmy mszę w języku japońskim, mimo, że była także po angielsku :) Otóż nawet msze w kościele mają swojego organizatora, który czuwa nad wygodą zgromadzonych. Pan w opasce na ramieniu i ze słuchawkami w uszach podprowadzał osoby spoźnione i wskazywał im wolne miejsce.


Byliśmy także nareszcie na fajnym śniadanku. Fajnym, bo nie japońskim. Tosty, jajecznica i pomidorki koktajlowe są teraz dla nas rarytasem :)


Obiecałam wrzucić także kilka zdjęć naszego hotelu. Na razie więcej nie mam, ale hotel jest godny polecenia, wygodny, ładny i mieszkamy jak na Japonię w przestronnych pokojach.




Po południu pojechaliśmy do Kinkaku-ji, zobaczyć świątynię Złoty Pawilon.
To przepiękne miejsce, robi wrażenie - zarówno budynki, jak i ich otoczenie. Na teren tej świątyni wstęp jest płatny - 400 jenów za osobę.













A tu rzuca się pieniążkami :)






Niezbyt wielu rzeczy można się o tych budowlach dowiedzieć, bo opisy zabytków wyglądają tak :)




Młode Japonki odczytują swoje wróżby, które wypluł im automat :)


Stamtąd pojechaliśmy do dzielnicy Inari, zobaczyć świątynię Fushimi Inari Taisha.
Warto było.




























Wracając do centrum zrobiłam fotkę specyficznej pociągowej klimatyzacji :)


Na kolację poszliśmy do naszego już ulubionego baru sushi Musashi koło hotelu. Pyyyysznie :)
Tak sobie tu gawędzimy (to znaczy oni gawędzą, a ja stukam), że nasze menu już się ukształtowało: na śniadanie szczytem marzeń jest jajecznica, na obiadokolację sushi, a jako przekąski kapusta zawinięta w naleśnik :)



Jadąc tu mieliśmy przeświadczenie, że Japończycy to poważny, sztywny naród. Nic bardziej mylnego. W ciągu dnia jeżdżą metrem w tych swoich biało - czarnych garniturkach, ale bardzo często się śmieją. Dzieci, młodzież, starsi i najstarsi, po prostu często wybuchają śmiechem. Nawet bardzo już wiekowe panie w metrze potrafi rozśmieszyć - i to mocno - widok naszego Makakiego wyglądającego z plecaka :)
Wieczorem zamieniają swoje formalne ubrania w kolorowe, w najróżniejszych stylach stroje.
Ulicami przechodzą koło siebie elegancka kobieta w kimonie i chłopak wyglądający jak wycięty z komiksu.


Dobranoc :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz