Z Asyżu pojechałyśmy do Perugii. Wcześniej, jadąc do Asyżu i widząc z daleka, z samochodu, Perugię, wiedziałyśmy już, że to naprawdę spore miasto. Jak już wspominałam, wielce gościnny Papież Franciszek, "przytrzymał" nas u siebie trochę dłużej, niż to było w planach, więc na Perugię nie miałyśmy zbyt wiele czasu. A na dodatek, miałyśmy tam pewną przygodę, że tak powiem, czasoprzestrzenną :) Nie będę więc nic na razie pisać, bo spędziłyśmy w niej tylko zbyt krótkie dwie godziny. Ale to miasto robi wielkie wrażenie i jest inne od miast włoskich - tych, które dotąd widziałam. Musimy się tam jeszcze wybrać.
Szczęściem jest żyć nie czekając na zmiany, pragnąć, by nic się nie zmieniło, a odmian szukać jedynie w podróżach. Słowa Bułhakowa: "W pierwszej chwili zakradł się do jego serca smutek i żal, ale niebawem ustąpiły one miejsca słodkawemu niepokojowi, cygańskiemu podnieceniu włóczęgi.” są trochę o mnie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz