środa, 24 lipca 2013

Przeczytajcie o Agapancie

Agapant to piękny, jedyny egzotyczny kwiat, jaki posiadam w swoim ogrodzie. Jestem z niego trochę dumna, bo żyje tu już drugi rok, a jak się domyślacie, nie jest w stanie znieść warunków naszej zimy i wymaga specjalnego traktowania i przechowywania w domu do czasu, kiedy na zewnątrz będzie już wystarczająco ciepło. Także najwygodniej uprawiać go w donicach. Pochodzi z Afryki Południowej, dlatego nazywany jest także lilią afrykańską. Posiada długie wąskie liście i bardzo specyficzne kwiatostany pręcikowe osadzone na długich, bezlistnych łodygach. Kupiłam go w zeszłym roku wiosną w stanie kwitnienia. I dbałam o niego wg wskazówek, jakie znalazłam w internecie. Czyli, gdy zrobiło się już chłodno, zabrałam go w donicy do domu, do jasnego, ale chłodnego pomieszczenia (do 8 stopni). Zaglądałam do niego co kilka tygodni, by zobaczyć, jak się ma i podlać go właśnie z taką częstotliwością. Siedział sobie tam grzecznie, kwiaty oczywiście wcześniej przekwitły, a liście nieco zżółkły. Wiosną wystawiłam go do ogrodu i dopiero wtedy przesadziłam do trochę większej donicy (kwiat ten lubi ciasnotę i przesadza się go dopiero, gdy korzenie już mocno się rozrosną i czujemy, że jest im naprawdę ciasno). Nastawiłam się na to, że raczej nie ma co liczyć na tegoroczne kwitnienie, ale pan Agapant zrobił mi miłą niespodziankę i na początku lipca wystrzelił najpierw tymi swoimi pojedynczymi łodygami, na których zaraz potem rozwinęły się śliczne, niebieskie kwiaty.
Oto on :)




A niżej jeszcze pięknie podświetlone przez słońce lilie oraz funkje. I psina, także relaksująca się w popołudniowym słoneczku.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz