.. i wypada czasem spotkać się z nim" :)
Jakoś nie odstępuje mnie od czterech dni ta piosenka, choć w słowach jest osobowa niezgodność :)
Szybkie zgadanie z A. wykorzystujące dwa wolne dni w naszych kalendarzach zaowocowało fajnym czasem w Krakowie. Przyjechała rano. Upalna pogoda sprzyjała jedynie nieustającemu zanurzeniu w wodzie, ale my dałyśmy radę bez tego. Wprawdzie z powodu tej diabelsko gorącej temperatury, pewne wydarzenia i okoliczności zasnute są w naszych głowach mgłą, ale jak na taki czas, spędziłyśmy intensywnie te wspólne chwile.
Rano odwiedziłyśmy Szufladę Szymborskiej w Kamienicy Szołayskich - urocze miejsce. W tylko dwóch salach zgromadzono mnóstwo wisławowych gadżetów - kiczowatych, ale sentymentalnych. Powykładane w szufladach, szufladeczkach i szufladuniach rozśmieszają lub wzruszają. Zwisająca i opierścionkowana ręka, która w mieszkaniu poetki zdobiła ścianę łazienki; cały stos zapalniczek; dyplom noblowski; kolekcja masek; zbiór najróżniejszych tandetnych ozdóbek i figurek, które bywały fantami w słynnych loteryjkach; ogromna zapalniczka - statek. W ramach kontrastu i ułagodzenia całości - sporo zdjęć, biblioteczka, fragmenty wierszy na ścianach i - co bardzo mi się spodobało - wiszący telefon, przez słuchawkę którego, po uprzednim wybraniu odpowiedniego numeru, można było wysłuchać wybranego wiersza w Szymborskiej wykonaniu. Wierszy było 10, a wśród nich znalazł się jeden z moich ulubionych: "Nazajutrz - bez nas"
"Poranek spodziewany jest chłodny i mglisty.
Od zachodu
zaczną przemieszczać się deszczowe chmury.
Widoczność będzie słaba.
Szosy śliskie.
Stopniowo, w ciągu dnia,
pod wpływem klina wyżowego od północy
możliwe już lokalne przejaśnienia.
Jednak przy wietrze silnym i zmiennym w porywach
mogą wystąpić burze.
W nocy
rozpogodzenie prawie w całym kraju,
tylko na południowym wschodzie
niewykluczone opady.
Temperatura znacznie się obniży,
za to ciśnienie wzrośnie.
Kolejny dzień
zapowiada się słonecznie,
choć tym, co ciągle żyją
przyda się jeszcze parasol."
![]() |
Zdjęcia ze śmiesznymi nazwami miejscowości |
![]() |
Drzwi do mieszkania poetki |
![]() |
Portret |
![]() |
Szuflada z zapalniczkami |
![]() |
Kolekcja różnych figurek |
![]() |
Fragment wiersza |
Na Placu Szczepańskim rozwijały się akurat namioty festiwalu dla leniwców :) czy jakoś tak. Pomyślałyśmy, że podejdziemy sobie wieczorem na koncert i póki co powałęsałyśmy się po budkach kiermaszowych z ręcznie wykonywaną biżuterią i lokalnymi piwami. Na chwilę przysiadłyśmy w cieniu knajpianego ogródka przy Senackiej, przy zimnym piwie, a potem wędrowałyśmy dalej. Odwiedziłyśmy Festiwal Pierogów na Małym Rynku. Kiedy wybierałyśmy sobie kilka pierogów do degustacji skwar był taki, że nie dało się wytrzymać - niezależnie czy stało się w pełnym słońcu, czy siedziało pod parasolem.
![]() |
Dziedziniec przy Kamienicy Szołayskich |
![]() |
Fontanna na Placu Szczepańskim |
![]() |
Artystyczne występy na Festiwalu Pierogów |
![]() |
Stragany pierogowe |
![]() |
Stragany pierogowe |
![]() |
Mały Rynek w czasie Festiwalu Pierogów |
![]() |
Nasi pierogowi wybrańcy :) |
Na 15.15 miałyśmy rezerwację do Podziemi Rynku - A. tam nigdy nie była, więc jako kaowiec pomyślałam, że będzie to ciekawy punkt programu :)
Uliczne pompy, hydranty, fontanny były tego dnia najbardziej obleganymi miejscami w mieście.
Zaprowadziłam A. do Re - zapomnianej, a kiedyś często odwiedzanej piwnicy, z nadzieją, że odnajdziemy tam atmosferę wytchnienia i ochłody w postaci zimna piwnicznego i kilku łyków schłodzonego białego - dobrego tam zawsze - wina. W sumie się udało, choć te upały spowodowały, że nawet w knajpianych piwnicach temperatura była już dość wysoka.
Postanowiłyśmy wrócić jeszcze do Kamienicy Szołayskich (chciałam w tamtejszym sklepiku kupić książkę, którą wcześniej oglądałam) i poszłyśmy na wystawę "Zawsze Młoda! Polska Sztuka około 1900".
Jedyne, na co pozostały nam jeszcze siły to zjedzenie czegoś w ramach obiadu, co uczyniłyśmy i postanowiłyśmy wrócić do domu, by nazajutrz kontynuować wędrówkę. To był bardzo wyczerpujący dzień:). Na wieczorne stwierdzenie A., że on nam nie będzie przeszkadzać, bo na pewno chcemy sobie pogadać, A. odparła: "ja nie wiem, czy my będziemy chciały się jeszcze do siebie w ogóle odzywać":) A. wziął sobie to chyba za bardzo do serca, bo jednak przeszkadzał i przeszkadzał i przeszkadzał do samej nocy i na nic się zdały moje próby namówienia go, by poszedł sobie zająć się swoimi sprawami :)
Następnego dnia pojechałyśmy na Kazimierz. Już kiedyś łaziłyśmy tam razem, ale bardziej po knajpkach. Tym razem (temperatura była bardziej łaskawa) wędrowałyśmy po maleńkich sklepikach - galeryjkach z obrazami i najróżniejszymi cudeńkami wykonywanymi ręcznie. W jednej z nich kupiłam dla L. wełnianego stwora, którego A. pokochała od pierwszego wejrzenia i oznajmiła, że jak L. go nie zechce, to ona go przejmie :)
Oprócz galeryjek, pokazałam A. ulubione miejsca, a także Starą Zajezdnię - stosunkowo nową kazimierzowską, imponujących rozmiarów, knajpę.
Komentarz testowy
OdpowiedzUsuń