poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Kwitnąco

Nasze kwitnące drzewa i krzewy wyglądają chyba nie gorzej niż kwitnące wiśnie w Japonii. A to dopiero początek :) A niedługo będzie więcej kwiatów - tylko muszę na nie znaleźć czas. Szkoda tylko, że jestem takim kiepskim fotografem, bo zdjęcia zdecydowanie nie oddają ich rzeczywistego uroku.





Czereśnia

Brzoskwinia

Niezapominajki

Na skalniaku - pierwsze kwitnienia

Stokrotki i fiołki
Kwiatki czereśni zaglądają do sypialni

niedziela, 28 kwietnia 2013

Tresna - krótki wypad nad jezioro

To nie będzie nic odkrywczego, jeśli napiszę, że nie trzeba jechać daleko, żeby móc spojrzeć na takie czarujące widoki. Zdjęcia robione były dość wcześnie rano, w czasie lekkiej mżawki i całkowitego zachmurzenia - może dlatego Jezioro Żywieckie wyglądało tak fajnie tajemniczo.

Widok z naszej drewnianej chatki

Nad jeziorem 1

Nad jeziorem 2

Nad jeziorem 3

Podoba mi się tu :)

Nad jeziorem 4 - gdzieś w oddali Czarci Jar



wtorek, 16 kwietnia 2013

Sztokholm - czyli wiosna inaczej :)

W poszukiwaniu dłuuugo oczekiwanej wiosny polecieliśmy do Sztokholmu - przecież żyjemy w czasach anomalii klimatycznych, więc kto wie :) Ale tak ściślej mówiąc, to po prostu ze zwykłej tęsknoty, chciałam zobaczyć się z D :) Uknułyśmy więc ów wyjazd - przedłużony weekend i udało się.
Szwedzka wiosna nie była dla nas zbyt łaskawa w przeciwieństwie do naszych gospodarzy. Pogoda w kratkę z przewagą zimno wietrzno opadowej :) Ale nic to przecież. Daliśmy radę mimo ciepłolubnych charakterów. Nie będę się chwalić, co zobaczyliśmy, zwiedziliśmy z tematów bardzo ważnych, obowiązkowych itd.., bo inne rzeczy są dla mnie priorytetem. W ciągu czterech dni, które tam spędziliśmy oględnym spojrzeniem zobaczyliśmy kilka ważnych obiektów, ale przede wszystkim zostaliśmy zabrani w "ich" miejsca - odkryte, znalezione, wysmakowane, podziwiane, których na próżno szukać w przewodnikach. Rzuciliśmy okiem na panoramę Sztokholmu z wielce wietrznego miejsca, do którego wjechaliśmy klaustrofobiczną windą, zjedliśmy imponująco smakowo pyszne hamburgery, których sercem były śledzie z grilla, sprzedawane w najzwyklejszej przyulicznej budce, zobaczyliśmy niesamowity kościół św. Katarzyny i uliczkę nieopodal, które tworzą niezwykłe wrażenie nagle pojawiającego się miejsca z zupełnie innej bajki. Odwiedziliśmy muzeum Junibacken czyli muzeum postaci z powieści Astrid Lindgren (kłaniamy się Pipi:), podziwialiśmy zadziwiające barki w porcie, na których ludzie urządzili sobie coś na kształt prawdziwych domków z ogródkiem - czyli poza częścią mieszkalną, na pokładzie stały stoliki ogrodowe, kiwały się na wietrze hamaki i jeszcze chwila brakowała do zakwitnienia roślin doniczkowych.. Byliśmy w tzw. spelunce tajskiej (nazwa zapożyczona od D.:) - knajpce, do której pewnie tak normalnie nie weszlibyśmy, tak patrząc pozornie, pod kątem wyglądu. Ale odwiedziny tego miejsca, to spotkanie z siorbiącymi Tajami i przepysznymi  tajskimi zupkami, których smak próbuję teraz nieudolnie odtworzyć w domowych warunkach. Raczyliśmy się także ewenementem wśród piw - nie szwedzkim, ale belgijskim Kwakiem podawanym w szklankach w kształcie klepsydry. Jedliśmy niezapomniane tajskie jedzonko w Pong Thai Buffe. Ze względu na moją pasję buszowania po różnorakich bazarkach i targach, zwiedziliśmy imponujące targowisko dla powiedzmy zwykłych "szaraczków" jak i dla najbardziej zamożnych Szwedziów :). Byliśmy także w centrum kultury - dość niezwykłym gmachu mieszczącym na swoich licznych piętrach knajpki, restauracje, punkty informacyjne, kulturalne, bibliotekę, a także jakieś mini centrum informacji dotyczących Polski i mającym na jakoś tam ograniczonej powierzchni największą ilość schodów ruchomych, jakie udało mi się zobaczyć:) Zaliczyliśmy prawdziwą przygodę dla prawdziwych szołmenów, czyli zmierzyliśmy się ze śmierdzącym szwedzkim śledziem w puszcze, którego uwalnialiśmy w warunkach portowych, na drewnianym molo, ze specjalnie przygotowanymi dodatkami i wobec którego niektórzy z nas okazali się bohaterami, a niektórzy odnieśli się sceptycznie :) (filmik do wglądu tylko dla wybrańców").
Co tu dużo mówić - pewnie powinnam wymienić jeszcze kilka szczególnych miejsc albo tych tzw. przewodnikowych, ale kogo to obchodzi :) Ważniejsze jest to, ile miłych chwil spędziliśmy z DiD w ich pięknym, prawdziwie domowym mieszkaniu w centrum miasta, ile wymieniliśmy słów, opowiedzianych historii, zdarzeń, uśmiechów, emocji, ile znalazłam zrozumienia i porozumienia bez słów - zresztą, jak zawsze. Za śmiech, wygłupy, mniejsze i większe szaleństwa - dzięęęki!. Dziękujemy z całego serca za baaardzo fajne dni, cudne przyjęcie i gościnę, za pyszne wino i znakomite przysmaki, za wiązanie uprzęży ("to tylko sport"), za Aliasa, za wyrozumiałość, subtelności, wyczucie i cierpliwość, za Wasze wieeelkie serce i każdą dobrą chwilę :)
Poniżej trochę zdjęć, a te bardziej osobiste, dla najbliższych -  na google plus.

Budka z hamburgerami ze śledziami z grilla - polecamy :)

Rzut na kawałek Sztokholmu z wielce wysokiej wieży

Rzut drugi

I rzut trzeci



Zając buszujący w parku przy kościele św. Katarzyny

Kawałek kościoła św. Katarzyny i park

Ta magiczna uliczka z innego świata - w tle św. Katarzyna




Domki przy zapomnianych i odkrytych uliczkach chwila moment od centrum Sztokholmu

Kawałek promu - widok z uliczek nieopodal centrum

Panoramiczne zdjęcie z wyżyn centrum

Jeszcze jeden widoczek z wyżyn centrum

Okazjonalny targ - średniowiecze 


Jeszcze jedno zdjęcie z wyżej wymienionego targu

Wspomniany w powyższej opowieści KWAK:)

Widok z mieszkanka DiD



Co tu dużo mówić - Alias - inteligencja i głupawka :)


Wejście na targowisko pyszności :)

Jedzenie w spelunce tajskiej :)



Uliczka z kamienicą z fajnymi drzwiami :)

Fajne drzwi kamienicy :)


Centrum

Port 1

Port 2

Centrum 2

Molo, na którym później wieczorem - śledź....:)

No właśnie - te fajne barki - ta z hamakiem

A ta barka ze stolikiem ogrodowym

A ta barka w ogóle piękna :)

Widoczki na łodzie

Zbliżamy się do muzeum...

jeszcze bardziej się zbliżamy do...

muzeum alkoholu :)

Muzeum Nordyckie - nieczynne, w remoncie

Muzeum Junibacken


Pomnik Astrid Lindgren przy muzeum Junibacken

Pomnik "szwedzkiej Modrzejewskiej" przy gmachu opery. Ona ma ciepły brzuszek -  jest ogrzewany, czyli w  zimne szwedzkie klimaty można tam ogrzać dłonie :)


Wiadomo - thaj zupka, w świetnym wydaniu w tajskiej spelunce :)

Budynek, gdzie mieści się spelunka :)

Wnętrze Centrum Kultury 1

Wnętrze Centrum Kultury 2

Wnętrze Centrum Kultury - dzwoniące elementy w wydaniu mnogim :)

Makieta miasta w Centrum Kultury


Taki ot skwerek niedaleko DiD

Targowisko dla bogaczy 1

Targowisko dla bogaczy 2

Targowisko dla bogaczy 3




Targowisko dla bogaczy 4

Taki pasaż niedaleko DiD - wiszące rowery jako dekoracja

Targowisko dla szaraczków 1

Sklep System - czyli alkohol cenzurowany :)

Targowisko dla szaraczków 2

Targowisko dla szaraczków 3

Wejście do spelunki tajskiej na Hollandargatan 2


Stoisko delikatesowe przy sklepie System

W Systemie każdy alkohol jest szczegółowo opisany - czyli w jakiej temperaturze i w jakim "towarzystwie" najlepiej go spożywać :)

Uliczka w centrum miasta

Pomnik psa żebraka

Centrum Sztokholmu

Centrum Sztokholmu

Centrum Sztokholmu

Budynek na jednej z najmniejszych wysp centrum Sztokholmu - czyli on tylko i nic więcej się tam nie mieści :)



Uliczka w centrum miasta


Uliczka w centrum

Dochodzimy do Ping albo Pong - będzie pysznie :)



Przygotowania do otwierania śmierdzącego śledzia :)

Sztokholm nocą 1

Sztokholm nocą 2

Sztokholm nocą 3

Sztokholm nocą 4

Sztokholm nocą 5